Zajęcia wakacyjne 2024 przechodzą do historii. Skrzaty właśnie zakończyły swój turnus, następne zapewne dopiero za rok.
Piątek
Temperatura dzisiejszego dnia ciągle wzrastała, tak się złożyło, że zarówno metaforycznie jak i dosłownie najgoręcej robiło się, gdy dzisiejszy turniej wkraczał w decydującą fazę. Przez jakiś czas skrzaty mogły poczuć pełnię lata i warunki w jakich przyszło trenować tydzień wcześniej starszym kolegom. Rano, kiedy jeszcze było całkiem rześko, zaczęliśmy od zabaw bez piłki, a kiedy wszyscy byli już obecni, wróciliśmy do budynku klubowego wysłuchać zasad rozgrywek i wylosować swoje numery na liście zawodników. Było to o tyle potrzebne, że formuła zawodów zakładała, iż każdy z graczy każdy ze swoich 10 meczów rozegra w innym składzie, przeciwko różnym przeciwnikom i na różnych boiskach. Punkty przyznawane były na konto poszczególnych zawodników za zwycięstwa lub remisy oraz za każdą bramkę zespołu, w którym rozgrywał spotkanie.
W pierwszej fazie rozegraliśmy trzy kolejki, w których padało najwięcej bramek. Może jeszcze świeże nogi, może jeszcze trzeba było przystosować się w obronie do zmiennych warunków, w każdym razie było bardzo efektownie. Przed czwartą kolejką zrobiliśmy przerwę na drugie śniadanie, by z nowymi siłami wrócić na boisko. Dziwne uczucie grać w jednym meczu turnieju przeciwko jakiemuś zawodnikowi, a w kolejnym razem z nim dążyć do zwycięstwa, ale to niezwykle cenne doświadczenie uczące relacji z innymi piłkarzami. Po siódmej kolejce gier nadeszła pora na drugą przerwę. Sprawnie wyrobiliśmy się organizacją i pozostało nam w rezerwie nieco czasu więc przed zejściem z boiska urządziliśmy konkurs rzutów karnych, coby dodatkowo skalibrować celowniki.
Przed decydującą fazą turnieju mieliśmy jednak jeszcze do zjedzenia obiad i poświęciliśmy trochę czasu na zabawy integracyjne. Pozostając przy temacie komunikacji, wykorzystaliśmy klasyczną zabawę w głuchy telefon oraz rzuciliśmy wyzwanie zawodnikom, aby bez pomocy komunikacji werbalnej ustawili się wg wzrostu – ciekawie było obserwować jak tak rozgadana grupa próbowała się „dogadać” w pełnej ciszy :-) Ostatnie trzy serie gier, to już wyraźne polowanie na punkty. Taktyki poszczególnych zespołów / zawodników były ultraofensywne, choć skuteczność nie dopisywała aż tak, jak apetyty na strzelanie goli. Wszystkie, które padły, jednak podliczyliśmy, zsumowaliśmy i następnie wyłoniliśmy najbardziej wartościowych graczy w poszczególnych kategoriach.
Już na trybunie stadionu wyróżniony został najmłodszy uczestnik zajęć wakacyjnych i turnieju – Igor Górnisiewicz. W kategorii dziewcząt, najstarszej kategorii, bezkonkurencyjna była oczywiście Julka Folwarska. MVP zmagań rocznika 2018 wygrał Jan Bieda, a najlepiej punktującym zawodnikiem z rocznika 2017 został Piotr Pietrzak. Zasłużone gratulacje i pamiątkowe dyplomy trafiły w ich ręce, ale doceniliśmy każdego z 32 uczestników II turnusu Zajęć Wakacyjnych. Z naszej strony duże uznanie, że dzieciaki w tak młodym wieku zdecydowały się tak licznie na zgłoszenie.
Mamy nadzieję, że odwzajemniliśmy się za zaufanie i udało nam się zorganizować dla Was dużo okazji do zabawy, nauki i rozwoju. Teraz będzie za to okazja do odpoczynku, ale z większością widzimy się już za niedługo. Udanych wakacji!
Czwartek
Dzisiejszego poranka boiska czekały już przygotowane, aby tylko wreszcie ktoś na nich po całej, bezczynnej nocy zagrał więc, kiedy tylko zjawiło się pierwszych kilku uczestników zajęć wakacyjnych rozpoczęliśmy granie. Dla niektórych 15 minut, dla niektórych 30, a dla pierwszych na zbiórce niemal 40 minut gry, powinno stanowić świetny rozruch poranny. Później zajadaliśmy się bananami na drugie śniadanie, a tymczasem na parking zajechał już autokar, który miał nas zawieźć na dzisiejszą wycieczkę.
Przed wyjazdem trzeba było przygotować odpowiednie skarpetki i dolać dużo wody do bidonów, bo ruszaliśmy na trampoliny i dmuchańce. W GoJumpie dzieciaki mogłyby harcować niemal od rana do nocy, ale dzisiaj wystarczyć musiały dwie godziny. Zadziwiające, że po tylu godzinach spędzonych, co by nie było, na piłkarskiej półkolonii, nawet tutaj największym zainteresowaniem cieszyło się ponownie boisko do gry w piłkę, ale basen z gąbkami i trampoliny też były bardzo oblegane więc nie byliśmy aż tak strasznie monotonni. Zabawa była wyśmienita, w jednym przypadku napływ pozytywnych emocji był aż za duży i przysłonił rozwagę. Jeden z chłopców niestety nie zapanował nad prędkością i doznał kontuzji ręki, co wyeliminuje go z jutrzejszego turnieju, ale liczymy Franek, że bardzo szybko wrócisz do formy.
Reszcie zawodników została natomiast do zaliczenia jeszcze strefa GoAir i myśleliśmy, że chociaż tutaj uwolnimy się od futbolu, ale również w takiej scenerii udało się kilku chłopcom oszukać system i zorganizować grę w piłkę. Każdy jednak korzystał z dmuchanych atrakcji również zgodnie z ich przeznaczeniem. Można powiedzieć, że trening motoryczny zrobiony i to w wymiarze kilkuset procent normy. Była skoczność, pady, przewroty i inne ewolucje gimnastyczne, sprinty, wspinanie, przeciskanie się między przeszkodami zatem na popołudniowym treningu będziemy mogli skupić się już na samej piłce.
Po obiedzie działania na boisku zaczęliśmy więc od gier w chaosie i zabaw z piłkami (ale też z piłkami tenisowymi), by następnie przejść do ćwiczeń czucia piłki i techniki prowadzenia ze zmianami kierunku oraz podstawowych zwodów. Nie mogło zabraknąć zatem też gier 1 na 1, a później połączyliśmy się w zespoły i rozgrywaliśmy nieco większe potyczki. By jeszcze podkręcić emocje, w czasie gier włączony został tryb transmisji z komentarzem na żywo, a szczególnie ciekawie robiło się na boisku, kiedy przełączaliśmy na komentarz zagraniczny (może dlatego o ligach zachodnich mówi się, że tam gra jest bardziej intensywna niż w Ekstraklasie, skoro nawet przedszkolaki grają szybciej przy angielskim, czy francuskim komentarzu :-). Treningi wieńczyły dzisiaj rzuty karne, które wykonywane sa z dnia na dzień coraz pewniej.
Pożegnaliśmy się już w ojczystym języku. Przed piątkiem warto dobrze wypocząć oraz przygotować odpowiednią strategię, ostatniego dnia czeka nas przecież turniej, w trakcie którego zawodnicy będą mogli zaprezentować nabyte podczas całego tygodnia umiejętności i powalczą o miano najbardziej wartościowych graczy w swoich rocznikach.
Środa
Coraz wcześniej zjawiają się przy Chałupnika uczestnicy II turnusu zajęć wakacyjnych. I świetnie, bo szkoda tracić choćby minuty zabawy. Dzisiaj od rana można było sprawdzić swoją zwinność, zwrotność i szybkość na torze przeszkód. Niczym w Konkursie Czterech Skoczni, najpierw próbowaliśmy rywalizacji w fazie KO, a następnie każdy miał indywidualnie mierzony czas i wybieraliśmy najsprawniejszą trójkę. Po takich zmaganiach zjedliśmy orzeźwiające drugie śniadanie i wyruszyliśmy na spacer do Cogiteonu.
Tam nasi zawodnicy wcielali się trochę w artystów, trochę w badaczy, odrobinę w elektryków i mechaników, ale i budowniczych. Przede wszystkim jednak byli małymi odkrywcami. Może jeszcze w tym wieku nie było to w pełni świadome, ale poprzez zabawę interaktywnymi eksponatami, sporo wiedzy musiało przedostać się tylnymi drzwiami do podświadomości dzieciaków. Szczególnie chłonni wiedzy młodzi „Żółto-Czarni” byli przy okazji prezentacji dotyczącej fotosyntezy, tutaj trenerzy musieli ratować instalację i pana prowadzącego pokaz z rąk małych piłkarzy i zarządzić taktyczne przeniesienie ciężaru gry na drugą stronę sali. Dwie godziny z małym haczykiem było dobrym wprowadzeniem do świata Cogiteonu, ale sporo jeszcze zostało do odkrycia w przyszłosci.
Po obiedzie, podczas treningu sprawdzaliśmy, czy zawodnicy potrafią utrzymać intensywność tylko w salach Centrum Nauki, czy poradzą sobie kondycyjnie i będą trzymać takie tempo też na boisku. Nikogo to chyba nie zaskoczy, ale nie było z tym wcale najgorzej. Zabawy rozpoczęły i zakończyły sesję treningową, zapewniając przypływ adrenaliny i otwierając zbiorniki (poytywnej) energii. W środku było trochę motoryki i ćwiczenia z naśladowaniem ruchów różnych zwierząt, ale było też wyzwanie siłowe dla, chyba jednak trenera, i sprawdzenie, czy goal line system zadziała też w jego przypadku. Trener w bramce finalnie się znalazł, ale zegarek sędziego nie zareagował więc ta technologia się nie sprawdziła :-) Później pojawiły się ćwiczenia doskonalące szybkość zarówno bez piłki, jak i z futbolówką przy nodze, no i oczywiście wszystko łączyliśmy w praktyce w grach. Gdzieniegdzie, rozstrzygać musiały rzuty karne, ale z gry bramek też padało dużo.
Takim sposobem minęliśmy półmetek drugiego turnusu. Powiedzmy, że ta bardziej naukowa część zajęć wakacyjnych za nami, a od jutra program jeszcze mocniej pójdzie w stronę sportową. Dobrze wypocznijcie, bo w czwartek może nie być czasu na podpięcie się do ładowarki.
Wtorek
Myśleliśmy, że choć trochę wymęczyliśmy skrzaty pierwszego dnia zajęć wakacyjnych, ale nie dość, że nikt nie zaspał, to jeszcze wszyscy stawili się na zajęciach pełni energii :-) Trzeba było skorzystać z tego faktu, tym bardziej, że wtorek przywitał nas raczej chłodnym porankiem. Żeby podgrzać nieco temperaturę, zaprosiliśmy wszystkich przybyłych na wspólne zabawy, jeszcze bez piłek, ale pościgów i śmiechu było co nie miara.
Nie przeciągaliśmy jednak pierwszego punktu programu zbyt długo, bo na zaplanowaną na dzisiaj wycieczkę musieliśmy wyjść nieco wcześniej niż w poniedziałek. Kwadrans po dziewiątej w Muzeum Lotnictwa na Czyżynach czekać już miał na nas pan przewodnik. Choć zwiedzanie rozpoczęło się spokojnie i niewinnie, to z każdą kolejną ciekawostką przedstawioną przez niego, pojawiało się coraz więcej pytań, tak iż mamy wrażenie, że możemy się zapisać w TOP 1 najbardziej męczących grup odwiedzających Muzeum w lipcu. Wraz z trasą zwiedzania, przebyliśmy też drogę od pytań standardowych, przez te pokroju ambitniejszych lub mniej oczekiwanych, aż do… no cóż, jeśli zaczęliśmy o rankingach, to jednym z ciekawszych pytań było: „przecież pilot myśliwca, mógł się zatrzymać nad lasem, żeby się wysikać przy drzewie” (tak, wiemy, że teoretycznie to nie jest pytanie, ale petent domagał się odpowiedzi:-). Mimo gradobicia pytań, pan przewodnik znalazł takie momenty, kiedy mógł przekazać nam odrobinę wiedzy, takiej z zakresu historii, techniki, a nawet trochę z dziedziny fizyki, ale tutaj wcale nie daliśmy sobie w kasze dmuchać. Mimo młodego wieku, na sporo pytań stawianych przez przewodnika, chłopcy, czy też Julka, potrafili udzielić celnej odpowiedzi, za co należą się im duże brawa.
Po powrocie uzupełniliśmy kalorie spalone podczas spaceru drugim śniadaniem. Ciepłe bułeczki znikały jak owoce... albo może na odwrót. W każdym razie apetyty dopisywały. Następnie mieliśmy czas na zabawę „kto, tak jak ja?”, przy okazji której mogliśmy się nieco lepiej poznać. Po obiedzie powoli przygotowywaliśmy się do treningu. Kiedy cały sprzęt był już na boisku, korki na nogach, a wody w bidonach, mogliśmy zaczynać. Na początek kilka zabaw ruchowych na pobudzenie, później trochę motoryki – różne formy poruszania nad przeszkodami, ale także zapasy oraz wyścigi, a dalej już ćwiczenia bardziej w klimatach piłkarskich. Głównym tematem w obu podgrupach treningowych było prowadzenie piłki, chociaż była też okazja trochę postrzelać do bramki. Uzupełniając konspekt treningowy, w planie znalazły się gry, rzuty karne, okrzyk i dobiegliśmy do końca zajęć.
Po tym, jak szybko posprzątaliśmy boiska niektórzy z rozpędu, niczym żużlowcy bez wbudowanych hamulców, tylko przemknęli przez szatnie zapominając o bluzach, czapkach, a nawet butach. Warto zrobić remanent w domach, czy czegoś nie brakuje, bo jeszcze parę treningów do końca tygodnia przed nami, a szkoda byłoby je stracić przez brak wyposażenia.
Poniedziałek
Po żakach przyszła kolej na jeszcze młodszych zawodników…. i zawodniczkę. W poniedziałek wystartował II turnus zajęć wakacyjnych, dla dzieci z roczników 2017 i 2018. Pierwszego dnia zjawiło się 29 dzieciaków. Po słonecznym i upalnym poprzednim tygodniu, pogoda zafundowała nam powiew orzeźwienia. Aura do gry i treningu była znakomita. Nie trzeba było grać pod słońce, ani pod wiatr. Temperatura w sam raz, a od czasu do czasu lekki deszczyk, czy mżawka, zrosiły murawę. Tylko przez jeden moment w ciągu dnia spadły większe krople deszczu, ale po pierwsze dobrze się ubraliśmy, a po drugie po krótkiej chwili już przeschnęliśmy.
Na dobry początek musieliśmy oczywiście rozegrać małe gry. Niektórzy w drodze na stadion, przyspieszali kroku widząc, że na boiskach, osoby które pojawiły się na samym początku zbiórki, już w ferworze walki biegają po boisku, wykonują cieszynki lub planują szybkie kontrataki, wykorzystując nieuwagę przeciwnej drużyny. Solidne 45 minut rozgrywki pozwoliło rozruszać nogi, jeśli ktoś w pierwszym tygodniu wakacji zaniedbał odpowiednie dawkowanie ruchu. Po drugim śniadaniu, zapakowaliśmy plecaki, aby nie zaskoczył nas deszcz, uzupełniliśmy zapasy wody i wyruszyliśmy w kierunku Parku Lotników, by dotrzeć do Ogrodu Doświadczeń. Co prawda taki przedmiot jak fizyka jeszcze przez jakiś czas będzie nam obcy, ale nie potrzebowaliśmy godzin przesiedzianych w szkolnych ławkach, by nacieszyć się polowymi eksperymentami fizycznymi. Czy to złudzenia optyczne, czy różne zjawiska akustyczne, czy potwierdzenia praw dynamiki, przyciągające uwagę magnesy, wciągające tajemnice hydrostatyki, nic nie uciekało naszej uwadze. Oczywiście najbardziej oblegane atrakcje były związane z torem saneczkowym, piaskowymi przygodami i odlotowym torem przeszkód, no ale odloty zostawiamy sobie na jutro.
Na poranny, całkiem intensywny rozruch i ponad dwie godziny poświęcone na odkrywanie ogrodu doświadczeń, paliwa z drugiego śniadania nie wystarczyło więc ze smakiem podeszliśmy do obiadu i serwowanego dzisiaj spaghetti. Zupa może cieszyła się mniejszym zainteresowanie, ale większość jedzenia ze stołów i tak poznikała. Tak posileni, po chwili odpoczynku mogliśmy podjąć wyzwanie popołudniowego treningu. Jak przystało na skrzaty, zajęcia zdominowały zabawy. Przy niektórych trzeba było się sporo nabiegać, niektóre testowały naszą siłą, ale w każdej pomagał dobry refleks i zdolność szybkiej orientacji w sytuacji na boisku. Oczywiście nie zabrakło akcentów nauki i doskonalenia umiejętności technicznych z piłką, a cały dzień klamrą spięły kolejne gry w składach 2- oraz 3-osobowych.
Mimo że w czasie treningu, spomiędzy chmur wyglądało słońce i momentami robiło się dość ciepło i parno, to wytrzymaliśmy dobre tempo treningu. Mniej sił i zapału, było już do sprzątania sprzętu po zajęciach, ale i z tym daliśmy radę. Końcówkę zajęć podglądali rodzice, którzy jako pierwsi zjawili się odebrać swoje pociechy, co niechybnie zwiastowało zbliżający się koniec poniedziałkowych zajęć. Jak zwykle dzień zleciał nam bardzo szybko. Mamy nadzieję, że wszystkim uczestnikom dobra zabawa także przyspieszyła wrażenie upływu czasu i nie będą mogli doczekać się kolejnych dni.
Turnus dla skrzatów będzie miał prawie identyczny program jak zajęcia wakacyjne starszych kolegów. Szczegółowy plan z dokładnymi godzinami wszystkich punktów programu mogą Państwo sprawdzić TUTAJ.
Codziennie rano spotykamy się między 8:00 a 8:30 w Klubie przy Chałupnika 16. Kto pierwszy, ten, dłużej się pobawi, bo od razu po przyjściu, chłopcy zostawiają swoje rzeczy w szatni, ewentualnie przebierają się w strój sportowy i ruszają na boiska. Później czeka nas drugie śniadanie (codziennie będą to świeże owoce) i wyprawa na jedną z atrakcji wypisanych w programie. Po powrocie obiad (z menu na cały tydzień można zapoznać się TUTAJ), a kiedy jedzenie ułoży się w brzuchach, kończymy dzień treningiem. Przed 16:00 powinniśmy już posprzątać po całodziennych harcach i można odbierać chłopców do domu.
Na zajęcia potrzebne będą oczywiście stroje sportowe oraz obuwie do treningu na sztucznej murawie do przebrania, podpisany bidon z wodą, którą w ciągu dnia będziemy dolewać. W zależności od pogody przyda się czapka z daszkiem lub coś przeciwdeszczowego do treningu lub na drogę na atrakcje.
W czwartek, przy okazji wycieczki do GoJumpu przy ul. Sikorki konieczne będą dwie rzeczy: 1) wypełnione i podpisane zgody (do pobrania TUTAJ) oraz 2) dwie pary skarpetek do zabawy w strefach GoAir i GoJump – jeśli ktoś takie posiada prosimy o zaznaczenie na wydrukowanej zgodzie w lewym górnym rogu, a jeżeli nie, to o zaznaczenie w tym miejscu rozmiaru stopy i przygotowanie po 7 zł za parę.
Prosimy o nie wręczanie na zajęcia chłopcom telefonów, ani gier elektronicznych, czas mamy nadzieję spędzać aktywniej, a dobre towarzystwo zapewni i bez tego dobrą zabawę.
W tym poście znajdą tez Państwo krótką relację po każdym dniu zajęć oraz fotogalerię.