Obozy Letnie 2023: Milówka I – Dzień 7 - Powrót

Obozy Letnie 2023: Milówka I – Dzień 7 - Powrót

Trampkarze i Młodzicy wrócili z obozu w Milówce.


Dzień 7

Obudziliśmy się z mieszanymi uczuciami, z jednej strony stęsknieni za domem, ale z drugiej, nie chcieliśmy kończyć przygody w Milówce. Skoro jednak trzeba było wracać, postaraliśmy się o pozostawienie po sobie porządku. Szczególnie Wiktor i Rysiu Kaczmarczyk wzięli to sobie do serca, gdyż ich pokój po całym tygodniu wyglądał jak nieużywany. W dużej mierze spakowani już byliśmy wczoraj wieczorem, rano pozostało tylko ostatnie dopychanie walizek, tak aby zaraz po śniadaniu wsiąść do autokaru. Droga powrotna też szła bardzo sprawnie i niemal w samo południe zameldowaliśmy się przy Chałupnika w ramionach rodziców.

Mamy nadzieję, że tydzień ciężkiej pracy nad formą zaprocentuje w nadchodzącej rundzie, a wspólnie spędzony czas jeszcze mocniej scali naszych zawodników. Podziękowania dla chłopców za zaangażowaną postawę, a dla trenerów za opiekę. Cieszymy się, że po raz kolejny mogliśmy spędzić tydzień w takiej atmosferze i w takim towarzystwie. Dziękujemy też za śledzenie relacji z Milówki, ale proszę się nie rozłączać, jutro zaczynamy drugi turnus, tym razem dla żaków i orlików.


Dzień 6 

W piątek należało dokończyć wszystkie zaplanowane na obóz sprawy. Sportowo ostatnie szlify taktyczne były dokonywane na porannych treningach. Młodziki podsumowały cały blok treningowy, natomiast trampkarze dołożyli ostatnią cegiełkę pracując nad wysoką obroną, a całość spięli już po powrocie boiska w formie teorii. Niestety w zajęciach nie mógł już wziąć udziały Misiek, który w ferworze zabawy, jeszcze w ośrodku nabawił się urazu palców lewej ręki i musiał bliżej zapoznać się z lokalną służbą zdrowia. Całą sytuację przyjął jednak po męsku i niezrażony już zapozował do pierwszych zdjęć z szyną gipsową.

Popołudniowy trening to czas pozostawiony na turniej wewnętrzny wszystkich grup. Jak można się było domyślać, pomimo całego tygodnia ciężkiej pracy, były to jedne z najintensywniejszych zajęć w Milówce. Turniej na boisku to jedno, ale też trzeba było przejść do rozstrzygnięć przy stole pingpongowym, a korzystając z przerw między meczami, wypadało jeszcze rozegrać kilka ostatnich setów na boisku do siatkówki. Na zakończenie serii warsztatów, trener Norbert opowiadał zawodnikom o tym jak sportowcy się suplementują. Jakie są naturalne produkty, które pomagają w uzyskaniu optymalnych możliwości organizmu sportowców, a także jak w przyszłości będzie można korzystać z odżywek.

Ostatnia odprawa już też za nami. Jutro po śniadaniu, czyli około 9:30, powinniśmy wsiadać do autokaru z obranym kursem na Kraków. Około 12:30-13:00 powinniśmy zbliżać się do ul. Chałupnika. Szybko zleciał nam czas spędzony w Milówce, ale mamy nadzieję, że wyciągniemy z niego dużo wartości.


Dzień 5

Dzisiaj rano znowu nie mogliśmy się już doczekać pobudki,  nastawieni na grę sparingową. Tym razem swój mecz rozgrywał rocznik 2011, a rywalem byli chłopcy z Rekordu Bielsko Biała. Mimo wczesnej pory, wszyscy zawodnicy bardzo rozbudzeni przystąpili do spotkania, a poziom stał na świetnym poziomie. Obydwie drużyny prezentowały wysokie zaawansowanie techniczne i bardzo dobre zgranie. Wydaje się, że zadecydowała siła fizyczna, która, dość nietypowo, tym razem było po naszej stornie, dzięki czemu mieliśmy okazję częściej prowadzić grę i tworzyć nieco więcej sytuacji strzeleckich. W tym czasie grupa 2012 odbywała trening i kibicowała starszym o rok kolegom. W przerwach na śledzenie kolejnych akcji, próbowaliśmy w pierwszej kolejności doskonalić skracanie gry przy wyjściu z atakami.

Trampkarze w tym czasie zostali w ośrodku i przygotowywali się do czekającej ich gry w obszarze taktycznym poprzez warsztaty teoretyczne. Zostało też sporo czasu na małą rekreację, jak chociażby turniej tenisa stołowego. Na sam mecz wyruszyliśmy od razu po obiedzie. Spotkanie z Rekordem U15 rozgrywaliśmy w Bielsku i było ono niezwykle wyrównane. Wiele dobrych akcji z jednej i drugiej strony zapewniło porządną dawkę emocji na widowni, bardzo energicznej widowni zresztą, mimo że był to tylko sparing. Spotkanie było też idealnym narzędziem do diagnozy kierunku do dalszego rozwoju i na pewno niedługo postawimy na zachowania bezpośrednio po stratach piłki.

Prosto z meczu udaliśmy się do Aquaparku w Leśnej. Nie jesteśmy pewni, czy mogliśmy mówić o relaksie i regeneracji, przynajmniej pod kątem fizycznym, bo jak zwykle wizyty na pływalni były okazją do szaleństwa, niezaprzeczalnie jednak, jeśli jakieś zmęczenie kryło się w głowach, to natychmiastowo zniknęło. Ponad dwie godziny zabawy bardzo pozytywnie nastroiło naszych młodych piłkarzy. Sielankową atmosferę dopełniło ognisko, które rozpaliliśmy w ramach kolacji. Młodziki miały też wieczorem okazję rozpocząć swój turniej ping-ponga, a niektórzy postawili na rekreację w postaci siatkówki (mecz zawodnicy vs. trenerzy był gwoździem programu), czy rugby. Pobudzeni, wcale nie spieszyliśmy się do spania, ale jutro trzeba wcześnie wstać więc trenerzy musieli nieco uciszać wieczorne rozmowy, aby jutro nie było zbyt wielu spóźnień na śniadanie.


Dzień 4

Kiedyś popularne było wyrażenie ”pucharowa środa”, bo jak środa, to oczywiście wypadałoby rozegrać mecz. Nie inaczej było dzisiaj w Milówce. Po przyspieszonym śniadaniu rozegraliśmy dwie gry kontrolne z zespołami Akademii Tiki Taka Żywiec. Nasz rocznik 2012 miał wysoko postawioną poprzeczkę, ale zmaganie z rywalami bardziej obytymi z większymi wymiarami boiska wzbogaciło nas o bezcenne doświadczenie. Mimo grząskiego już boiska, świetnie za to radził sobie rocznik 2010, który przez większość spotkania kontrolował przebieg gry. Pozostała część zawodników odbyła treningi na sztucznej murawie, ale ciężko było się skupić, kiedy obok koledzy rozgrywali mecz. Nic jednak straconego, bo jutro będzie pora na wymianę ról.

Popołudniu trampkarze trenowali jeszcze na otwartym boisku a trening był baaardzo atrakcyjny dla zawodników, gdyż po zajęciach poświęconych na konstruowanie akcji przyszła nareszcie kolej na finalizowanie ataków i strzały do bramki. Młodziki natomiast, aby móc jeszcze później korzystać z zielonej murawy, musiały tego popołudnia trochę ją oszczędzić i tym razem trenowały w hali, bardzo dużej hali. Miejsca było na tyle, że po serii ćwiczeń ogólnorozwojowych mogliśmy jeszcze rozegrać miniturniej.

Dzień meczowy zakończyliśmy późnym wieczorem, ale tym razem oczywiście biernie, przed telewizorem ściskając kciuki za Mistrza Polski z Częstochowy w kolejnej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Nasze wsparcie najwyraźniej przyniosło trochę szczęścia przy dwóch bramkach, a my mogliśmy wymieniać uwagi o niuansach taktycznych i próbach dryblingów, szczególnie w wykonaniu wahadłowych. Jutro, jak już wspominaliśmy, ciąg dalszy gier, ale też będzie czas na relaks.


Dzień 3

Dzisiaj pierwszą połowę dnia poświęciliśmy nie na piłkę, a na wycieczkę turystyczno-krajoznawczą. Po śniadaniu udaliśmy się na malowniczą przełęcz o nazwie Hala Borcza. Beskid Żywiecki jest bardzo przyjemną krainą do spacerów, ale wczorajsza pogoda podniosła trochę wymagania dla piechurów. Dziś było jednak na tyle dobrze, że sprawnie dotarliśmy do schroniska, które jak się okazało, ma swój spory kawałek historii, ale, co ważniejsze, też słynne w regionie jagodzianki… smak trochę jak z dawnych lat, przynajmniej trenerom mógł przywołać miłe wspomnienia.

Mimo górskiej wyprawy, młodziki nie odczuwały w widoczny sposób zmęczeniapodczas popołudniowego treningu. Pogoda też nadal utrzymywała się idealna do wysiłku, jedynie pod koniec zaczęło nieco padać. Mniej szczęścia mieli Trampkarze, którzy już przez cały trening mieli włączone zraszanie, ale mimo wszystko udało się zrealizować zaplanowaną jednostkę. Najwięcej popracowali bramkarze, którzy na boisku spędzili obydwa zajęcia, najpierw z trenerem bramkarzy, a później w całości z zespołem. Wracając do młodzików, trenerzy wraz z zespołami starali się wypracować umiejętność współpracy z partnerem z piłką, gdy jest atakowany przez przeciwników, ale było również trochę zapasów w części motorycznej i kształtowani aogólnej sprawności i siły. Trampkarze podeszli w swoich atakach krok dalej w porównaniu do wczorajszych zajęć i doskonalili rozgrywanie akcji głównie w środku boiska. 

Wieczorem rozmawialiśmy z zawodnikami w trakcie warsztatów o odżywianiu w dniu meczu. Kiedy zjeść, co najlepiej zjeść przed i po ciężkim meczu, tak aby nie brakło sił, ale też nie odczuwać nieprzyjemności żołądkowych. Po warsztatach zawodnicy szybko udali się do łóżek, gdyż jutro rozpoczynamy dzień nieco wcześniej, aby przygotować się odpowiednio do porannych gier kontrolnych z Żywiecką Szkół Piłkarską Tiki Taka.


Dzień 2

Poniedziałek rozpoczęliśmy wcześnie, nawet przed pobudką, ale leniwie, nikt nie spieszył się z wybieganiem z pokoi i zabawą już przed śniadaniem. Za to po porannym posiłku szybko zbieraliśmy się na treningi. Dzisiejsze plany treningowe wszystkich grup były ze sobą powiązane. Czy to na przedpołudniowych zajęciach, czy po obiedzie, wszystkie drużyny miały dzisiaj dużo gier na małej przestrzeni i w małych liczbowo składach. Drugie treningi, ze względu na różne potrzeby poszczególnych drużyn, były już zróżnicowane. I tak np. najmłodsza grupa w praktyce uczyła się przepisu o spalonym, zarówno w fazie ofensywnej i defensywnej. Rocznik 2011 doskonalił natomiast indywidualne i grupowe działania obronne. Trampkarze mieli za to zajęcia skoncentrowane na ofensywie, ale jeszcze z daleka od upragnionego celu, gdyż ćwiczyli otwieranie i budowanie akcji od własnej bramki.

W programie mieliśmy jeszcze przeniesione z poprzedniego dnia warsztaty. Adekwatnie do panujących ostatnio warunków atmosferycznych, gdyż mówiliśmy o nawadnianiu. Warunki jednak zmieniły się akurat właśnie w trakcie warsztatów, ale wydaje nam się, że i tak warto było posłuchać trenera Krzysztofa. Zawodnicy mogli się dowiedzieć między innymi tego, ile wody pić przed meczem i w jego trakcie, jak często sięgać po szklankę wody (lub bidon) oraz co warto pić w czasie przerw w grze, a co po spotkaniu. Aktywny udział, szczególnie starszych chłopców, pokazuje, że świadomość tego, jak zadbać o swój organizm jest u najmłodszych na coraz lepszym poziomie.

Pogoda załamała się, kiedy byliśmy po wszystkich treningach i nie pokrzyżowała nam dzisiejszych planów, ale jednak może mieć wpływ na jutrzejsze. Jeśli warunki nie będą sprzyjały wędrowaniu po szlakach, to postawimy na wyprawę na boiska, a górami przespacerujemy się innego dnia.

Powietrza zrobiło się bardziej rześkie, a my już trochę przyzwyczailiśmy się do ośrodka „U Kubiców” więc wieczorem było nieco bardziej gwarno. Korzystając z okazji, trenerzy wieczorem włączyli się do kilku rozmów. Tematy tych rozmów były przeróżne, wybór od „A” i nawet dalej niż do „N”. Okazało się przy tym, że mamy debiutanta jeśli chodzi o wyjazdy na obozy sportowe więc była okazja by wesprzeć wraz z trenerem kolegę, dla którego ten wyjazd może na początku powodować lekki stresik. Atmosfera w zespole jednak powinna pomóc szybko się wkręcić w wir pracy i zabawy.     


Dzień 1

My zwarci i gotowi do drogi, czekamy na wyjazd na Wieczystej, a tu kierowca autokaru pomylił Wieczystą z innym Klubem i dotarł do nas z opóźnieniem. Wybaczyliśmy mu tę zniewagę i w 48 zawodników (a 2 jeszcze miało dojechać na własną rękę) oraz kadrą trenerską wyruszyliśmy do Milówki. Na Żywiecczyznę troszkę się jedzie, ale w dobrym towarzystwie czas leciał szybciej.

Na miejscu, pokoje przypadły chłopcom niemal kategoriami. Najmłodsi na najniżej, 2009 rocznik najwyżej a 2011 i 2010 pośrodku. Po rozlokowaniu trzeba było się posilić, a obiad Panie kucharki przygotowały dla chłopaków wymarzony, tak na zachętę.

Treningi mamy w dwóch miejscowościach, w Milówce i w… uwaga, Ciścu, ale pierwszego dnia obydwie grupy trenowały właśnie w Ciścu. Co prawda musieliśmy najpierw wysłuchać instrukcji obsługi boiska :-) ale warunki do zajęć mieliśmy bardzo dobre. Obydwie grupy postawiły na spokojne wprowadzenie. Było trochę prowadzenia piłki, było trochę doskonalenia zwodów, nieco motoryki i oczywiście gry. Szczególnie rocznik 2012, który dopiero zaczyna przygodę z większymi boiskami, musieli się przestawić na dłuższe odległości przebieżek i podań.

Po powrocie i kolacji musieliśmy jeszcze omówić i podpisać kontrakt obozowy, ale na więcej trochę zabrakło nam sił więc cisza nocna przyszła nadprogramowo szybko. Żeby dopasować godziny treningów, musieliśmy nieco przesunąć obiady i będziemy jeść o 13:00 więc ciszę poobiednią i czas na telefony będziemy mieli zazwyczaj między 13:30 a 14:30. Jutro, po dobrej drzemce, wystartujemy ze zdwojoną siłą.